Przekształcenie

Wszystkie dotychczasowe transportowce wojsk zostały z chwilą przekształcania ich w statki inwazyjne podporządkowane Dowództwu Połączonych Operacji (Combined Operations ComMand), a za jego pośrednictwem Brytyjskiej Admiralicji. Niezależnie jednak od tego zachowały one swój status jednostek marynarki handlowej podległej nadal formalnie (ale w danej chwili nie pod względem operacyjnym) Ministerstwu Transportu Wojennego. Oznaczało to, że pozostał na nich w dalszym ciągu dotychczasowy personel i dowództwo, i że pływały pod czerwoną banderą, noszo-ną zawsze przez brytyjską Merchant Navy, czyli tzw. Red Ensign, lub pod banderami handlowy-mi innych państw, jak np. Holandii czy Polski. Jeśli chodzi o „Batorego”, to zainstalowano na jego pokładach 23 różnego rodzaju barki desantowe.

Większość z nich, bo aż 12 należało do amerykańskiego typu LCP (R), co jest skrótem naz-wy Landing Craft Personnel (Ramp); oznacza to szturmową barkę desantową o prostokątnym, lek-ko pochylonym ku przodowi dziobie, będącym w razie potrzeby ruchomą klapą, która po opusz-czeniu na zewnątrz tworzy wygodny pomost-trap, innymi słowy rampę, do zejścia na ląd. Barki LCP (R) również, zgodnie z brytyjską terminologią, nosiły znak LCA. Oprócz wspomnianych 12 barek desantowych na „Batorym” zainstalowano 10 o połowę mniejszych jednostek tego typu, LCP (S), czyli łodzi do desantu żołnierzy, jak również jedną barkę do prze-wozu czołgu lub sprzętu wojennego.

Była to barka LCM (3), co oznacza Landing Craft Mechanised, do przewozu jednego średniego czołgu typu Mark III i 120 ludzi lub 30 t sprzętu wojennego. Dnia 22 września 1942 roku „Batory” powrócił z Glasgow na kotwicowisko w ujściu Clyde, gdzie już zbierała się flota inwazyjna. Wspomina o tym cytowany już W. Milenuszkin, który wtedy właśnie wrócił z urlopu: Patrzyłem na stojące statki. Wśród znajomych sylwetek szukałem dwóch krótkich kominów „Batorego”. „Empress of Russia”, „Andes”, „Dornorovan Castle”, „Sobieski”… Jest d „Batory”. Z pozostałych przy życiu pasażerów nie brakło żadnego.

Jak zwykle nie było tylko „Queen Mary” i „Queen Eiizabeth”. Obie dostojne panie chodziły własnymi drogami. Niskie statki towarowe z pokładami zastawionymi czołgami i działami wyróżniały się pokrytymi szarą farbą burtami brudnymi od rdzy. Wśród zebranych okrętów wojennych zwracały uwagę wysokie, płaskie pokłady lotniskowców i niższe — eskortowych. Przysadziste i ciężkie pancerniki siedziały głęboko w wodzie obok smukłych i zgrabnych niszczycieli. Spokój szkockiego „lochu”. był pozorny.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz